W 1770 r. był w Wiedniu, stamtąd udał się do Włoch, Rzymu i Neapolu. W
Rzymie uzyskał doktorat prawa i teologii. We Włoszech nabył także szerokie,
ogólne wykształcenie. Zajął się m.in. sztukami pięknymi, rysował o czym
świadczą zachowane do dziś niektóre akwarele, poznał podstawy nauk
przyrodniczych z astronomią, chemią, matematyką na czele. Wykształcenie to
przyda mu się w okresie, gdy będzie opracowywał wskazania i programy
rozwoju szeregu nauk w Polsce.
W 1775 r. Kołłątaj wrócił do kraju, objął kanonie krakowską, a w celu
zapewnienia sobie podstaw materialnych zdołał uzyskać jeszcze probostwo w
Mielcu i Krzyżanowicach gdzie rozwinął działalność mającą na celu poprawę
bytu chłopów. Rozpoczął również pracę w założonym przez Komisję Edukacji Narodowej. Towarzystwie do ksiąg Elementarnych, zainicjował reformę szkół
Krakowskich z Akademią na czele, a szczytowym osiągnięciem tej "wizytacji"
było opracowanie planu organizacji całego szkolnictwa w państwie. O całym
dziele Hugona Kołłątaja z tego czasu Jan Śniadecki napisze "Choćby był nic
więcej nie zrobił, przez ten plan w teoryi piękny i w życiu prosty i zbawienny
nabył już prawa do sławy w dziejach nauk polskich i do wdzięczności
narodowej". Reforma Kołłątajowska przeprowadzona w Krakowie, miała
ogromne znaczenie, wynikała z potrzeb kraju i wpłynęła na dalszy tok prac
Komisji i na "przełom umysłowy". Sytuacja szkolnictwa w Polsce była bowiem
w owych czasach niezwykle trudna. Kołłątaj w jednym ze swoich pism tak
charakteryzuje stan oświaty w Polsce "Jezuitom szło głównie o wprawienie
młodzieży w różne praktyki nabożeństwa, gdyż był to jedyny środek ulegania
przez całe życie spowiednikom i ojcom duchowym. Nikt bardziej nad jezuitów
nie czuł, jak trudno jest w narodzie, nadto z naukami i umiejętnościami
oswojonymi przewodzić, wygodniej więc im było mieć swój kredyt w kraju
fanatyckim, zajętym suchymi nabożeństwa praktykami". Szkoły zakonne
zdaniem Kołłątaja nie przybliżały, ale oddalały swoich wychowanków od
istotnych potrzeb kraju ,"Dawały Polsce największych libertynów, najgorszych
gospodarzów, a często bardzo najniepoczciwszych obywateli". W podzięce za
10 letnią pracę na polu szkolnictwa, król dał Kołłątajowi urząd referendarza
litewskiego i order św Stanisława (1786) a kilka lat później Orderem Orła
Białego (1791).
Wiele dobrego uczynił Hugo Kołłątaj dla swojej pierwszej szkoły, upadającej
Kolonii Akademickiej. Tkwiła ona od lat w kryzysie, zaniedbywana materialnie
przez dziedziców – Wielopolskich, zadłużonych i trwoniących pieniądze, mało
zainteresowanych jej losami. W obliczu planowanej likwidacji szkoły
pośpieszył jej na ratunek. Dostrzegł przyczyny złego stanu rzeczy, którymi były
konserwatyzm szlachty niechętnej reformom Komisji Edukacji Narodowej oraz
brak należycie przygotowanych nauczycieli. Ponad to gmach budynku
szkolnego popadł w ruinę i coraz mniej nadawał się do użytku, do czego
przyczyniło się ubóstwo finansowe szkoły. Kołłątaj przedstawił plan naprawy
placówki, w czym poparł go znakomity uczony Jan Śniadecki. Ich wysiłki
doprowadziły do zawarcia 3 lipca 1784 r. umowy w myśl której proboszcz św. Jana Apostoła i Ewangelisty, Hugo Kołłątaj przyjął na siebie obowiązki
finansowe. Kazał wyremontować budynek, troszczył się o poziom nauczania i
pensje nauczycielskie. Decyzją Komisji Edukacji Narodowej, Kolonia
przekształcona została w szkołę ponadwydziałową mającą obowiązek
nadzorowania szkółek elementarnych w Pińczowie, Busku, Jędrzejowie,
Krzyżanowicach, Nowym Mieście Korczynie, Skalbmierzu, Stawianach,
Wiślicy i Wodzisławiu.
Jesienna inauguracja roku szkolnego odbyła się w obecności Kołłątaja, który
na tę okazję odłożył wyjazd do Warszawy. Uroczystość miała niecodzienny
przebieg, o czym doniosła październikowa Gazeta Warszawska pisząc: "Szkoły
pińczowskie obchodziły otwarcie swych nauk w obecności Państwa
Margrabstwa, którzy tego dnia dawali obiad dla obecnych gości, a potem
puszczane były dwa balony powietrzne, średnicy dwóch stóp paryskich; z
których jeden, trwając na powietrzu przez godzin cztery zaleciał o dwie mile".
Od 1799 r. ks. Kołłątaj był plebanem w Krzyżanowicach, jak również
dożywotnim dziedzicem tej wsi. Występował więc w podwójnej roli-
proboszcza i pana feudalnego. Jako kapłan chciał tutaj stworzyć wzorową
parafię, a jako właściciel pragnął najlepszego ułożenia stosunków z wiejską
gromadą. Po objęciu parafii oddał kierownictwo nad nią swoim zastępcom,
sporządzając dla nich " Decyzje dla kościoła krzyżanowickiego", czyli
konkretny program działalności wiejskiego księdza mówiącego o jego
obowiązkach, nabożeństwach i nauce kościoła, o administrowaniu
sakramentami, a nawet powinnościach kościelnego. W Boże Narodzenie 1784 r.
proboszcz założył Bractwo Miłosierdzia p. w. Adama i Ewy oraz św. Izydora
Oracza( podobne powstało w Pińczowie), dotowane ze składek członkowskich i
z zasiłków Kołłątaja. Zajmowało się ono dokarmianiem ubogich, postanowiło
wybudować przytułek, na przednówku udzielało pożyczek w zbożu i
pieniądzach, wreszcie nadzorowało szkołę parafialną. Za pracę tutaj
otrzymywano osobne wynagrodzenie od Kołłątaja. On też zaopatrywał szkółkę
w podręczniki wydawane przez Komisję Edukacji Narodowej. Pieniądze
czerpał proboszcz z aktywnej działalności gospodarczej, Krzyżanowice zaś
przynosiły mu największy dochód. By osuszyć błota, podmokłe łąki i pola,
przeprowadzono prace melioracyjne; przekopano rowy i zbudowano groble.
Drogi gruntowe wyprostowano. W Leszczach stanął wzorcowy folwark z murowanymi domami mieszkalnymi i gospodarczymi. W tak urządzonych
dobrach kwitła hodowla krów i owiec, założono stawy rybne, pracowały młyny.
Oprócz Krzyżanowic ks. Kołłątaj był właścicielem dziedzicznym Gartatowic,
Stawian i Chomentówka, a w Pińczowie miał ogrody, z których jeden
usytuowany na stoku góry św. Anny zachował się do dziś. Po przybyciu do
Krzyżanowic proboszcz zastał tam starodawny kościół i klasztor norbertanów.
W czerwcu 1782r. piorun uderzył w kościół, pożar zniszczył budowlę. Legenda
mówi iż była to kara niebios wymierzona Kołłątajowi. Za pieniądze proboszcza
wybudowano nową świątynię. Architektura kościoła zachwyca swoją urodą co
najlepiej można zobaczyć ze wzgórza nad Krzyżanowicami, skąd widać wijącą
się w tle Nidę, łąki i ciemne lasy, zamykające południowy horyzont.
Lata 1786-1794 to lata działalności politycznej Hugona Kołłątaja. Odegrał
zasadniczą rolę w uformowaniu się na Sejmie Wielkim stronnictwa
,,prawdziwych patriotów'', dla którego z właściwym sobie talentem ułożył tezy
programowe rozpoczynając je od hasła aukcji wojska. Podjął ożywioną
działalność w ruchu mieszczaństwa, zredagował memoriał miast, który delegaci
miast złożyli w grudniu 1789 roku królowi i dygnitarzom państwowym podczas
tzw. czarnej procesji. Aktywnie działał na polu publicystycznym, czego
najważniejszym przykładem są jego Anonima listów kilka, w których
przedstawił swoje nowoczesne, oświeceniowe wizje naprawy Rzeczpospolitej.
Zgromadził wokół siebie zespół prężnych publicystów (m.in. Franciszek Salezy
Jezierski, Franciszek Ksawery Dmochowski, Franciszek Zabłocki), znany jako
tzw. Kuźnica Kołłątajowska. Środowisko to uznawane było za lewicę obozu
reform. W czasie Sejmu Wielkiego był aktywnym działaczem Stronnictwa
Patriotycznego i współtwórcą Konstytucji 3 Maja. Po jej uchwaleniu został
mianowany podkanclerzym koronnym, założył też Zgromadzenie Przyjaciół
Konstytucji Rządowej. Jednak już w lipcu 1792 r., w obliczu wojsk rosyjskich
maszerujących na Warszawę, nakłaniał Stanisława Augusta Poniatowskiego do
przystąpienia do Targowicy. Kilka dni po dołączeniu do konfederacji wyjechał
w pośpiechu z Warszawy, zaniepokojony nieprzychylną reakcją tłumów na
decyzję królewską.
Aktywnie zaangażował się w insurekcję kościuszkowską, wchodząc w skład
Rady Najwyższej Narodowej i obejmując w niej Wydział Skarbu. W czasie powstania jego poglądy zradykalizowały się, uznawany był za jednego z
czołowych działaczy polskich jakobinów. Gdy nastąpił drugi rozbiór Polski,
kiedy się z różnych stron posypały oskarżenia przeciwko Sejmowi
Czteroletniemu, wystąpił z obroną swego "dziecka ukochanego"- w dziele
napisanym w raz z Ignacym Stanisławem Potockim i Franciszkiem
Dmochowskim, pt „O ustanowieniu i upadku Konstytucji polskiej 3 maja”.
Praca kończyła się apelem do Polaków. ,,Trwaj w sentymentach prawdziwej
wolności', uważaj konstytucję 3 maja jako ostatnią wolę Konającej Ojczyzny,
zachowaj uczucia braterstwa względem ludu miejskiego, sprawiedliwość
najściślejszą względem ludu wiejskiego. Tym sposobem najdogodniej się
zemścisz nad gwałcicielami, przygotujesz zmianę losu przyszłych pokoleń
uskutecznisz głęboką przestrogę filozofa genewskiego, tak upominającego
naród polski, Polacy! Jeżeli przeszkodzić nie zdołacie, aby Was pożarli sąsiedzi,
starajcie się, aby Was strawić nie mogli". Wielkie te słowa Kołłątaja „to
naprawdę jakby ostatnia Wola Konającej Polski , to jakby testament i święte
przykazanie pozostawione narodowi przez matkę -Ojczyznę, nie mogliście
ocalić niepodległości państwa , ale pamiętajcie , że narodowość swoją ocalić
możecie”.
Po upadku powstania kościuszkowskiego próbował uciec do Wenecji, jednak
został aresztowany przez Austriaków i osadzony m.in. w twierdzy
ołomunieckiej. Napisał tam nowatorską pracę geograficzną zatytułowaną
,,Rozbiór krytyczny zasad historii o początkach rodu ludzkiego”. W latach
1807-1808 prewencyjnie uwięziono go w Moskwie za sprzyjanie Napoleonowi.
Resztkę życia spędził w Warszawie, gdzie zaangażował się w prace
współtworzonego przez Stanisława Staszica Warszawskiego Towarzystwa
Przyjaciół Nauk. Ogłosił w tym czasie kilka prac między innymi. "Uwagi nad tą
częścią ziemi polskiej, którą od traktatu tylżyckiego zwać poczęto Księstwem
Warszawskim " ,w którym rozwinął program rozwoju Polski w obrębie
napoleońskiego Grand Empire. Zmarł 28 lutego 1812 roku w Warszawie w
samotności, po ciężkiej nękającej go wiele lat chorobie. Pochowano go na
Powązkach w Warszawie, urnę z jego sercem złożono zaś w kościele w
Wiśniowej k. Staszowa (ob. woj. świętokrzyskie), w dobrach jego brata Rafała.
Śmierć w przededniu wyprawy Napoleona oszczędziła mu jeszcze jednego
rozczarowania , jeszcze jednej klęski . A miał ich w swym życiu wiele , bo jak
pisał Śniadecki "Obrońca swobód ludzkich , wysłużył sobie dziesięcioletnie więzienie. Tyle dobrego zrobiwszy Akademii Krakowskiej, patrzył na jej
upadek i na zgubę wszystkich swoich koło niej starań. Dostojność ministra
opłacił tułactwem, niewolą i nędzą. Zgoła ludzie zawistni, przygody polityczne
i samo przyrodzenie, jakby się to wszystko zmówiło na udręczenie jednego
człowieka".
P.S. W czasach powojennych i stalinowskich stał się, pomimo bycia
księdzem katolickim, jednym z bohaterów polityki historycznej prowadzonej
przez komunistyczne władze, uosabiającym „postępowe tradycje” narodu
polskiego. Do tradycji Kuźnicy Kołłątajowskiej nawiązywała też redakcja
tygodnika społeczno-literackiego „Kuźnica” (1945-1950), skupiającego
intelektualistów i literatów o poglądach marksistowskich.